Joe
wygrzebał gdzieś, skądś, ostatnie resztki odwagi jakie mu pozostały i
odpowiedział chłodno:
- A ty cwaniaku ile
masz lat żeby mnie pouczać, co? Poza tym, jakoś mi się nie wydaje żeby pojęcie
alkoholu w moim wieku było ci obce. – Patrzył mu prosto w oczy, choć było to
cholernie trudne.
- Dwadzieścia dwa,
maluchu. I nie, alkohol nie był mi obcy, ale trzymałem się ludzi w swoim wieku,
a nie naprzykrzałem się starszym. – Przecież on to wcale nie chciał
przychodzić. Miał ochotę wyjść z siebie i stanąć obok i przy okazji wszystko
podpalić. Co za drań.
- Do twojej wiadomości,
ty cholerny dupku…
- Już, już, chłopaki… -
wtrąciła się Lucy widzą, że atmosfera między dwójką siedzącą na kanapie
niesamowicie się zagęściła. – Wrzućcie na luz, co?
- Nie wtrącaj się Lu, maluch
właśnie nazwał mnie cholernym dupkiem, pozwól mu dokończyć. – Benjamin
uśmiechał się bezczelnie w stronę Moora.
- Nie wytrzymam tu –
powiedział Joe po czym wstał z kanapy i poszedł w kierunku wyjścia. Miał ochotę
rozszarpać krtań temu Millerowi, ale prawdopodobnie byłoby to aktem
samobójczym. Tak więc wybrał opcję szybkiej ewakuacji. A Maya jeśli chce, to
niech sobie tutaj siedzi nawet do śmierci. Joe był tak rozwścieczony, że
wychodząc nie zauważył, że ktoś
wchodził.
- Co do cholery? –
syknął odbijając się od czyjejś klatki piersiowej. Popatrzył buńczucznie w oczy
osoby, z którą się zderzył i od razu pożałował swojej decyzji. Coś było
cholernie nie tak z ludźmi, którzy tu przychodzili.
- Hm? – popatrzył na
chłopca nieco zdezorientowanym spojrzeniem. – Ten Benji bierze się za coraz
młodszych – powiedział, po czym poklepał chłopaka po włosach i z gracją go
wyminął. Ominęła go także cała masa innych ludzi, która weszła za białowłosym
mężczyzną. Joe stał chwilę zdezorientowany, po czym, niczym szatan wybiegł z
mieszkania. Kiedy znalazł się na świeżym powietrzy wrzasnął trzy razy, nie
zwracając uwagi na przechodzących obok ludzi. Ruszył przed siebie niczym
torpeda nawet się nie oglądając. Niech diabli pochłoną Cooper i jej głupie
pomysły, niech sczeźnie w czeluściach najgłębszych piekieł irytujący Miller i
niech wszystko szlag trafi. Jego alkohol został w tym przeklętym mieszkaniu,
sam będzie teraz musiał coś wykombinować. Co za kurewsko wkurwiające życie. I
tak pchany siłą nienawiści usłyszał nagle czyjeś wołanie. Postanowił to
zignorować. Głos był męski, a Maya mimo wszystko była jednak kobietą.
Przyspieszył kroku, właściwie już prawie biegł.
- Stój! Stój do
cholery! – Joe odwrócił się na ułamek sekundy, jednak przez tę krótką chwilę
byłe pewien, że zobaczył ludzkie wcielenie samego Lucyfera.
- Ani mi się śni! –
odwrzasnął i zaczął biec najszybciej jak umiał. Nie był w zbyt dobrej kondycji, jednak Miller też nie
wyglądał na zawodowego biegacza.
- Zabiję smarkacza, jak
go dorwę – powiedział pod nosem Benjamin i ostatkiem sił przyspieszył do
maksimum. Wyciągnął dłoń i złapał za bluzę chłopaka. Niestety szarpnął trochę
za mocno i obydwoje wylądowali na zimnym, szorstkim asfalcie. Joe widząc, że
Miller właśnie stara się dojść do siebie, zaczął się podnosić, by znów zerwać
się do biegu. Benjamin jednak nie był na tyle zdezorientowany, by nie zauważyć
planu chłopaka. Złapał go za nogę i z powrotem pociągnął go do parteru. Wpełzł
na rzucającego się Moora i przytrzymał go całym ciężarem swojego ciała.
- Przestań wierzgać
maluchu! – wrzasnął i złapał za ręce Moora, by go uspokoić.
- Puść mnie! Puszczaj
natychmiast! – Przechodzący obok ludzie patrzyli na ich wyczyny z widocznym
zniesmaczeniem. Niektórzy nawet ewakuowali się na drugą stronę ulicy. Miller
syknął i podniósł chłopaka do pionu. Jednaka dalej mocno go trzymał, żeby
przypadkiem znów nie zaczął uciekać.
- Nie rób widowiska,
uspokój się – powiedział już nieco spokojniej.
- Czego chcesz? Moje
towarzystwo chyba ci nie odpowiadało, co? – Joe uspokoił się odrobinę, jednak
dalej tkwił w żelaznym uścisku Millera.
- Nie odpowiadało.
Jednak Lucy trułaby mi dupę całą imprezę i pewnie robiłaby to jeszcze przez
następny miesiąc. Pamiętliwa zołza…
- Zgadnij gdzie to mam
– powiedział kpiąco Joe. – Nie wracam.
- To nie jest temat do
dyskusji. Idziesz ze mną i już. – Benjamin popatrzył prosto w oczy młodszego
chłopaka.
- Będziesz musiał mnie
zmusić – odpowiedział hardo. Gdyby Maya to widziała, już nigdy by nie
powiedziała, że zawsze chowa się za jej plecami ze strachu. To stwierdzenie
dalej cały czas go gryzło.
- Wedle życzenia. –
Złośliwy uśmiech pojawił się na twarzy Millera. Chwycił chłopaka i przerzucił
go sobie przez ramię. Zaskoczony Joe wrzasnął i zaczął pięściami okładać plecy
Benjamina. Na niewiele się to jednak zdało.
Miller tryumfalnym
krokiem wszedł do mieszkania, oczy wszystkich gości zwróciły się teraz w ich
stronę. Joe byłe w centrum uwagi, czego nienawidził najbardziej na świecie.
Benjamin natomiast nie przejmował się tym w ogóle. Rzucił Moora na podłogę i
pogroził mu palcem przed nosem.
- Żadnych wycieczek –
powiedział groźnie i poszedł do lodówki po piwo. Rzucił jedno w stronę
chłopaka, po czym udał się do grupki znajomych. Joe natomiast wstał i nie
zważając na ciekawskie spojrzenia niektórych gości postanowił poszukać swojej
ukochanej przyjaciółeczki. Jak na złość nigdzie nie mógł jej znaleźć. Zaklął
cicho pod nosem i zauważył, że było jeszcze jedno miejsce, do którego nie zaglądną.
A mianowicie był to balkon. Joe niepewnie wychylił głowę i prawie udławił się
przełykanym piwem. Schował się do pokoju z prędkością światła, a jego twarz
zarumieniał się lekko. Maya całowała się z Lucy! Był świadkiem lesbijskiego
pocałunku. Z a j e b i ś c i e. Joe chciał zerknąć jeszcze raz, już prawie,
prawie… Jednak do pokoju wrócił go ciepły, męski głos.
- No proszę, mały podglądacz. – Usłyszał tuż przy uchu. Z zażenowaniem popatrzył na stojącego blisko mężczyznę. Był to ten sam, na którego wpadł wychodząc.
Ocho, Maya i Lucy - a to ciekawe ;) A jeszcze ciekawsze są relacje Ben-Joe, oj już wyczuwam ciekawy przebieg wydarzeń! :3 Szkoda, że krótki rozdział, ale i tak dobrze, że dodałaś go bardzo szybko :D Czekam na następny i cieplutko pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń~ Mei
No nieee, ja tu się nastawiłam na więcej ;( Od razu polubiłam Joe i Bena! Wyczuwam między nimi ciekawą historię. I ten tajemniczy białowłosy. Lubię białowłosych. Będę oczekiwać na następny rozdział z niecierpliwością!
OdpowiedzUsuńHah, spodziewałam się, że te dziewczyny będą razem. Trochę za szybko się to wszystko zadziało, ale kogo to tam obchodzi....
OdpowiedzUsuńSexual tension między Benem a Joe wyczuwalne w powietrzu, a ta scena jak go niósł przypominała mi tą ze Shreka xD
Czekam na więcej z niecierpliwością~~
SC
PS: http://hell-of-fortune.blogspot.com/ - serdecznie zapraszam <3
A tam za szybko, alkohol robi swoje. Wiem coś o tym ;p Wpadnę na bloga, jak tylko będę miała czas :)
UsuńMam dylemat gdzie odpisywać :(
OdpowiedzUsuńI ogólnie to muszę się wyżalić na Twoje opowiadania. Robią mi wielką szkodę. Nie wysypiam się przez nie :( Czemu są tak okrutnie wciągające? Dziś w nocy przeczytałam Dzielnice i Rara Story, ale uznałam, że nie będę się rozrzucać po wszystkich blogach po kolei tylko zbiorę wszystko i przejdę na najnowszego :3 No powiedz, jaka jestem sprytna!
Bardzo mi się oba podobały, mimo, że były tak "naiwnie" napisane. Mam nadzieję, że wiesz o czym myślę, to nic złego, po prostu z góry dało się przejrzeć co się zaraz stanie. Ale i tak mi się podobało, że do szkoły zaspałam :)
A co do odpowiedzi (bo po to również piszę, żeby nie było): też właśnie próbuję rzucić się w wir nauki i nie odrywać się za bardzo, ale... nie wychodzi. I nie ma co się przejmować literówkami czy mniejszymi błędami, zauważa się je czytając (choć też nie zawsze) ale później zapomina i w pamięci zostają tylko bohaterowie i akcja. I cudowne dialogi, muszę się takie zajebiste dialogi nauczyć pisać :D
No i mam nadzieję, że to opowiadanie (Teoretycznie zwykła historia) pociągniesz dłużej, bo zapowiada się tak fajnie, że po 20 rozdziałach to nadal mało będzie. I przynajmniej postacie mają normalne imiona xD
Pozdrawiam, Apocalypse
Witam,
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział... te rozmowy między Joe a Benjaminem są ekstra, Lucy i Maya razem, no to się zaczeło....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
oo... Lesbijki... <3 Mhrrau!
OdpowiedzUsuń*ciąg dalszy komentarza nie został napisany, gdyż Sarabeth rzuciła się w pogoń za białaskiem i Benem*